Wyjechalismy z Mendozy droga ustawiona po kryjomu w GPS-ie Marka. TAka niespodzianka ;-) Ten przejazd jest jednym z najprzyjemniejszych na naszej trasie. Po drodze wszystkie rodzaje nawierzchni z przewaga szutrow. Droga wijaca sie polkami nad przepasciami. Jednen zly ruch manetki gazu, wystajacy kamien na drodze 21 calowego przedniego kola i....lecisz w dol kilkaset metrow. Brrrr......Widoki wynagrodzily lekki stresik. A szlismy tymi szutrami naprawde po kawaleryjsku ;-) Przejazd przez gran na druga strone szczytu, wznosimy sie na 3000 m i....zapiera dech. Widok na osniezona Aconcague, najwyzszy szczyt obydwu Ameryk. Robimy zdjecia na grani. Mam przyjemnosc byc w miescu o ktorym zamarzylem, aby wrocic w nie na motocyklu. Nie sadzilem wtedy, ze moje pragnienie sprzed roku, kiedy bylem tam z zona i przyjaciolmi autem 4x4 tak szybko sie spelni. Wtedy powiedzialem sobie, ze musze tam wrocic wlasnie na motocyklu. I...udalo sie. Prawo przyciagania dziala :-) A to dzieki Mackowi i jego konsekwencji, za co serdecznie mu dziekuje. I chlopakom tez. Super mi sie z nimi jechalo :-)
A potem genialny zjazd do Uspallaty. Szutry szutry i jeszcze raz szutry.